basen1_01_slider

Pływanie dla opornych

Aktualnie na basen chodzę od 3 do 5 razy w tygodniu, ale niestety ćwiczę sama. Niestety, bo brakuje mi osoby, która krzyknie: „Źle! Nie dociągasz ręki!”, „Łokieć za nisko!” „Jesteś za sztywna!” i takie tam inne miłe słowa – które często słyszałam jeszcze do niedawna. Pracuje nad tym, żeby lada chwila się to zmieniło. Determinacji mi nie brakuje, ale samotne pływanie nie zawsze jest wydajne. Przydałby mi się bat nad głową i osoba, która poprowadzi mnie we właściwym kierunku. Dopóki nie będę miała jasnego planu działania, boje się, że mój rozwój stanie pod znakiem zapytania. Zastanawiam się też nad zajęciami w grupach, może macie jakieś pomysły? :)

Mam kilka wytycznych, które motywują mnie do dalszej pracy. Mimo tego, że łatwości w pływaniu na pewno nie posiadam, to robię wszystko co w mojej mocy, żeby udowodnić przede wszystkim sobie, że mogę dużo więcej, niż mi się wydaje!

Wierzę w siebie.

Nie zawsze jest lekko. Bywają dni, w których nic mi nie wychodzi. Nie jestem w stanie swobodnie przepłynąć 25m, wychodzę z pływalni wściekła. Nie rozumiem, czemu „wszyscy” śmigają kolejne długości z taką swobodą, a ja muszę złapać kilka oddechów przy ścianie, żeby zrobić nawrotkę.Co ciekawe, idąc na basen o wymiarach olimpijskich, okazuje się, że w moim przypadku to chyba kwestia długości torów, bo na takiej pływalni kłopoty z oddychaniem zaczynają się dokładnie po 50 metrach! W momencie dopłynięcia do ściany po prostu mnie zatyka. Gdybym jednak nie wierzyła w to, że kiedyś w końcu uda mi się przepłynąć bez problemu znacznie dłuższy odcinek niż te 50m bez postoju, już dawno bym odpuściła. Czy widzę w tym jakiś sens? Tak! Choćby dlatego, że temat pływania nie jest już dla mnie obcy. No i wierzę, że kiedyś w końcu uda mi się wziąć udział w TRI.

Wizualizuję sobie co robię.

Lubię czytać różne porady dot. pływania. Szukam w necie ćwiczeń i wskazówek na co powinnam zwrócić szczególną uwagę. Obserwuję innych pływaków na basenie – tu jednak nigdy nie mam pewności, czy to aby dobre wzorce, dlatego wolę skupić się na filmikach instruktażowych. Wszystko staram się przełożyć na siebie, wyobrażam sobie jak powinny wyglądać poszczególne ruchy. Idealnie jest kiedy Adiemu uda się nagrać moje poczynania w wodzie. Wtedy „spojrzenie na siebie z boku” pozwala na przeanalizowanie w czym tkwi problem. Chcę sunąć w wodzie do przodu, dlatego stale szukam elementu, który wymaga poprawy. Podczas treningu co i rusz przypominają mi się kolejne wskazówki – wtedy skupiam się na pracy rąk, staram się rotować tylko ciałem i trzymać głowę w jednej linii, itd. Dociekam co zrobić, żeby nogi faktycznie dawały mi napędu. Nie wystarczy mi tylko wiedza i świadomość co powinnam zrobić, najbardziej cieszę się kiedy czuję, że mam kontrole nad tym co robię w wodzie.

Ćwiczę cierpliwość.

Nie wyszło za pierwszym razem, za drugim i dziesiątym – to próbuje dalej. Podobno to tylko kwestia ilości powtórzeń, a nie predyspozycji. Może to dla niektórych z Was wyda się to śmieszne, ale do dziś nie potrafię pływać na samych rękach z ósemką między nogami. Co prawda jestem w stanie w ten sposób przemieścić się 25 m, co dotychczas w ogóle nie było możliwe, to nadal wygląda to delikatnie mówiąc nieporadnie. „Musisz się opływać, samo przyjdzie” – słyszałam już kilka razy, ale widoczne efekty ciągle okupione są u mnie żmudną pracą. W ostatnim wpisie dot. moich postępów na pływalni narzekałam na oddech. Wiele się nie zmieniło, choć jest lepiej. Nadal daleko mi do swobodnego wypuszczania bąbelków pod wodą, stale wstrzymuje oddech i trudno wyzbyć mi się tego nawyku. Liczę, że i swoboda w oddychaniu wejdzie mi kiedyś w nawyk. Nauczyłam się jednego, wiem że nie warto wybiegać gdzieś daleko w przyszłość. Skupiam się na tym co jest tu i teraz. Każdy kolejny krok zbliża mnie do lepszego pływania – tak na to staram się właśnie patrzeć.

Dążę do celu.

Zapragnęłam udziału w TRI i to był mój bodziec, żeby w końcu podjąć wyzwanie – a nauka pływania w wieku 28 lat jest dla mnie ogromnym wyzwaniem. Teraz patrzę na to z dystansem. Entuzjazm już trochę opadł, bo wiem, że takie rzeczy nie dzieją się od tak. Wiem ile pracy włożyłam, żeby być w tym miejscu, w którym jestem, a ile jeszcze przede mną. Temat jest dla mnie ciut drażliwy, bo z jednej strony bardzo chcę spróbować, a z drugiej wiem, że nie jestem na to kompletnie gotowa. Za to wyznaczam sobie inne, nowe i znacznie mniejsze cele, np. to, że będę chodzić na basen co najmniej 3x w tygodniu; przepłynę 10x 50m kraulem; zakładam, że przy każdej wizycie wypływam w sumie co najmniej 1000 m, itd. Mam nadzieję, że te małe cele, w końcu zbliżą mnie do celu, o którym na razie nie chcę mówić głośno.

Niezależnie od tego jak potoczy się moja przygoda z pływaniem i tak jestem z siebie dumna. Polecam wszystkim niedowiarkom spróbować! Walczcie o swoje marzenia! Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak często są one w zasięgu ręki!