wpis4_1

Sobotni trening i błogie lenistwo kontra niedzielne wybieganie.

Kończymy pierwszy tydzień przygotowań do Orlen Warsaw Marathon. Póki co jest nieźle, choć sobotni trening siłowy dał się we znaki płci mniej pięknej. Na początek rozgrzewka, skipy, wypady…o taak, to ćwiczenie z pewnością zostanie zapamiętane na dłużej przez pośladki 😉 Dalej było już przyjemniej – przyspieszenia, podbiegi, rozciąganie.

Niedzielne uczucie „siedzenia na koniu” zawdzięczamy Michałowi (trenerowi z 12tri.pl).

A jak to wszystko zniosła płeć piękna? No cóż – nie musiała, bowiem relaksowała się w tym czasie na stoku.

Szybki powrót z krótkiego wyjazdu [Aga], trochę zmęczona, ale pozytywnie. W końcu 2 dni wolnego od treningów pozwoliły na regenerację sił – ale tylko w nogach 😉 Pobudka o 7:00 rano, szybkie śniadanie i w drogę. Do pokonania jedynie 400 km, na szczęście samochodem. Trzeba było pożegnać górskie krajobrazy i wracać do stolicy na niedzielny trening.

Za nami 16 km wspólnego wybiegania w swobodnym tempie. Jedno z nas trochę marudziło, niby że coś boli, że w sobotę było ciężko [Adi]… Na szczęście mieliśmy piękną słoneczną pogodę. Wybraliśmy nową trasę. Ruszyliśmy z okolic pętli Nowodwory, potem śmignęliśmy mostem Północnym, zrobiliśmy pętelkę w Lasku Młocińskim i wróciliśmy do domu.

Na zakończenie biegowego tygodnia zjedliśmy pyszną pastę z łososiem i szpinakiem w towarzystwie lampki wina.

Nie możemy się już doczekać co nasi trenerzy przygotowują na kolejny tydzień. 😉