podsumowanie01_01_slider

Podsumowanie – Styczeń 2016

W ramach analizy naszych treningów, postanowiliśmy pokusić się o regularne podsumowanie każdego przepracowanego miesiąca. Dzięki temu Wy będziecie mieli szansę poznać nas trochę bliżej od strony treningów, a My będziemy mieli obraz tego co udało nam się zrealizować w danym miesiącu. Poza tym, taki zapis da nam szansę w przyszłości porównać na jakim etapie przygotowań byliśmy w danym momencie.

Tak naprawdę, idealnym rozwiązaniem byłby DZIENNICZEK TRENINGOWY – ale do tego jeszcze nie dojrzeliśmy! Jako zawodniczka klubu RKS SKRA Warszawa (który niestety, obecnie popadł w ruinie…), do moich obowiązków należało m.in. prowadzenie właśnie takiego dzienniczka. To był swego rodzaju codzienny raport dla trenera, do którego w każdej chwili można było zajrzeć.Teraz wszystko załatwia Internet. W tamtych czasach, choć brzmi to trochę jakbym była sędziwą staruszką, nie korzystaliśmy z żadnych aplikacji ani zegarków z GPS-em. Wtedy, trzeba było spisać w zwykłym zeszycie, wszystko to co zostało zrealizowane na treningu, łącznie z konkretnymi odcinkami, czasami, ćwiczeniami, powtórzeniami, itp. Dodatkowo istotną informacją była notatka dotycząca pogody oraz samopoczucia. Teraz większość tych informacji z automatu zapisuje sportowy zegarek, a my tylko przerzucamy te dane bezpośrednio na komputer.Obecnie cała ta technologia trochę nas rozleniwia, co jednak nie oznacza, że nie korzystamy z chęcią z jej dóbr.

Liczymy, że takie comiesięczne podsumowania wejdą nam w nawyk!

podsumowanie01_04

[Aga]

Kilometraż: 403km

To był bardzo pracowity miesiąc. Patrząc na ilość przebiegniętych kilometrów odwaliłam kawał dobrej roboty. Oczywiście nie liczy się ilość, a jakość treningów, dlatego zapewniam Was, że nie są to tylko puste kilometry.Za tymi kilometrami kryją się długie spokojne wybiegania, biegi z narastającą prędkością, siła biegowa, tempo, interwały. Objętość nie jest przypadkowa, bo w końcu trzeba się porządnie przygotować do wiosennego maratonu oraz Biegu Rzeźnika.

Zrealizowałam, niemal wszystkie zaplanowane jednostki treningowe, z czego jestem bardzo zadowolona. Niestety ostatnie 3 dni stycznia okazały się trochę pechowe. Przyplątała się do mnie mała, mam nadzieję, niegroźna kontuzja. Odpuściłam bieganie, na rzecz basenu, cały czas monitoruje to co dzieje się z moim organizmem, dlatego już od początku lutego asekuracyjnie truchtałam na bieżni elektrycznej, a swoją uwagę skupiłam raczej na ćwiczeniach wzmacniających.

Powoli się rozkręcam, ale jeszcze trudno powiedzieć, żebym weszła na pełne obroty. Pocieszam się, jednak, że jeszcze rok temu, o tej porze tempo 4:20/km było dla mnie zawrotne. Dla porównania, w chwili obecnej nie do końca jestem zadowolona z tempa 4:10 – 4:00/km, na krótkich odcinakach. Cierpliwie robię to co do mnie należy i zobaczymy co uda mi się wypracować.

W styczniu kilkakrotnie przywitałam wschód słońca i mogłam obserwować jak miasto budzi się do życia. Po treningu zaliczyłam kilka drzemek w komunikacji miejskiej, a w pracy ratowałam się mocną kawą. Muszę przyznać, że treningi, które zazwyczaj realizuję rano, odbijają się zmęczeniem w ciągu dnia. Brakuje mi regeneracji tuż po treningu, bo po prostu nie mam na to czasu. Może lepszym rozwiązaniem byłoby bieganie wieczorem?! Niestety w moim przypadku najwcześniej wychodziłabym z domu dopiero po godz.21. Tymczasem po pracy co najmniej 2-3 razy w tygodniu pędzę na basen – ale to temat na oddzielny wpis!

W całym styczniowym cyklu zaliczyłam jeden trening na bieżni elektrycznej. To była bardzo dobra alternatywa, żeby uchronić się przed deszczem i ślizgawicą – tego dnia, wszyscy mieli okazję zaliczyć taniec na lodzie! Plusem tego treningu było moje bezpieczeństwo i możliwość pobiegania „na krótko”. Niestety trochę się wynudziłam, dlatego planując kolejne spokojne bieganie na siłowni, obowiązkowo zabieram ze sobą mój zestaw angielskich słówek.

podsumowanie01_05

Warunki pogodowe w styczniu bywały dość wymagające, jak na zimę przystało. Liczę na to, że siarczysty mróz i zalegający śnieg, który do tej pory mnie spowalniał, w rezultacie tylko mnie wzmocnił.

STARTY:

  • Bieg Chomiczówki na dystansie 15 km, ukończony z czasem 1:02:43. Bardzo udany start, wyjątkowo swobodny bieg, ale o tym możecie przeczytać bezpośrednio w relacji z biegu.
  • CityTrail #4 na dystansie 5 km, ukończony z czasem 20:27. Ten bieg, choć w zimowych warunkach, nie do końca mnie satysfakcjonuje, ale ja chyba nie potrafię biegać piątek. W zeszłym roku, byłam wstanie przebiec taki odcinek treningowo w czasie ok. 19:30 – a to jednak spora różnica.

Trochę szkoda, że nie udało nam się wziąć udziału w zaplanowanym cyklu Biegów Górskich w Falenicy. Mam jednak nadzieję, że nadrobimy zaległości w lutym. Poza tym, w Wieliszewskim Crossingu zaistniałam tylko jako kibic i fotograf, zapraszam do galerii.

Styczeń żegnam mieszanymi uczuciami – a wszystko przez te głupie banalne trzy dni! Mimo, wszystko ufam, że luty nie przyniesie żadnych niemiłych niespodzianek.

podsumowanie01_02

[Adi]

Kilometraż: 374 km

Rok temu o tej porze ilość przebiegniętych kilometrów w miesiącu była znacznie niższa, a i intensywność treningów zdecydowanie mniejsza. Moje biegowe plany i marzenia również odbiegały od tego co teraz powoli klaruje się w mojej głowie. Jestem w pełni świadomy, że bez dobrego, różnorodnego treningu nie da się biegać lepiej i szybciej. Dlatego też plan startowy w tym roku będzie trochę bardziej okrojony i jeżeli jakiś start nie będzie się wpisywał w plan, to najzwyczajniej w świecie z niego zrezygnujemy. Podobnie sprawa wygląda z triathlonem – owszem wystartuję w jednej, może dwóch imprezach, ale tylko dlatego, że chciałbym nabrać doświadczenia w tej dyscyplinie – na ściganie się przyjdzie czas. Bieganie i start w maratonie oraz Biegu Rzeźnika będą numerem jeden.

A jak wyglądał mój styczeń? Były lepsze i gorsze dni – zrealizowałem 24 z 31 dni treningowych. Niektóre pozostały puste ze względu na inne obowiązki. Wyszedłem z założenia, że o ile wybieganie mogę opuścić, o tyle trening tempowy czy podbiegi muszę wykonać, bo te dwie jednostki treningowe poprawiają moje umiejętności. Jest jeszcze jeden powód, podczas treningu tempowego pracuję nad wydolnością, która nieustannie mnie dręczy przy większej intensywności.Pocieszające jest to, że jeszcze rok temu nie byłem w stanie biec szybciej niż 4:00/km, a obecnie podczas treningów na bieżni rozwijam znacznie większe prędkości na odcinkach o zróżnicowanej długości.

Styczeń był także miesiącem, w którym zacząłem częściej biegać w towarzystwie innych biegaczy z Tarchomina. Dłuższe wybiegania, a nawet podbiegi fajnie łączyć z luźnymi rozmowami i wymianą zdań na różne nawet nie biegowe tematy.

podsumowanie01_03

STARTY:

  • Bieg Chomiczówki na dystansie 15 km, ukończony z czasem 00:59:09. Bieg z narastającą prędkością według założeń. Czas satysfakcjonujący choć mały niedosyt został, bo gdzieś tam z tyłu głowy czułem, że mogłem trochę szybciej;
  • CityTrail #4 na dystansie 5 km, ukończony z czasem 18:28. Warunki świetne, a nowe startówki do trail’u Reeboka idealnie się sprawdziły, dając dobrą przyczepność.
  • Wieliszewski Crossing na dystansie 8km, ukończony z czasem 30:03 na 3. miejscu w kategorii M31-40 i 9. miejscu open. Od samego początku pobiegłem mocno, wiedząc, że nogi mam mocne i jedynie wydolność może mnie odciąć. Dałem z siebie wszystko i to wszystko dało mi wielką satysfakcję.

Co dalej? Mam świadomość, że nie tylko bieganie jest ważne, ale i wzmacnianie innych partii ciała, dlatego zaczynam w lutym wplatać ćwiczenia wzmacniające. Oprócz tego wracam na basen bo jeszcze trochę i Aga na dobre zaprzyjaźni się z moimi okularkami 😛