Struś pędziwiatr

Zbliżamy się do końca kolejnego tygodnia przygotowań do maratonu i to w dosyć żwawym tempie. Naszym głównym zadaniem podczas czwartkowego treningu było przebiegnięcie 5 odcinków po 2km każdy w tempie 4:30 z 3 minutową przerwą na trucht. Utrzymanie założonego tempa nie jest wcale takie proste. Zegarek piszczał jak oszalały, a to za szybko, a to za wolno [Aga]. Kontrola biegu była zdecydowanie łatwiejsza dzięki możliwości skorzystania z profesjonalnego sprzętu [Adi]. Jednogłośnie (co nie zdarza się często) stwierdzamy, że nasze zegarki w 100% spełniły swoje funkcje. Po wcześniejszym „wrzuceniu” treningu do urządzenia, wystarczył jeden przycisk aby nie martwić się o ilość przebiegniętych kilometrów, tempa oraz czasu mijającej przerwy. Nad tym wszystkim czuwał nasz mały pomocnik. W rezultacie każde 2km z poszczególnych serii udało się przebiec średnio w tempie 4:20-4:30.

Wieczorny trening nie daje dużego wyboru trasy i miejsca do biegania. W związku z tym pozostały nam jedynie miejskie chodniki. A tu, mijając przechodniów czuliśmy się momentami jak pędzące strusie. Nawet inni biegacze nie pędzili przed siebie tak jak my. 😉 Na szczęście, coraz częściej również wieczory wskazują na wiosenną pogodę. Wprawdzie nie odważyliśmy się jeszcze na koszulkę z krótkim rękawem czy krótkie legginsy, ale zdecydowanie łatwiej i lżej biega się bez dodatkowej bluzy, czapki czy rękawiczek. Również mięśnie – przynajmniej nasze – jeszcze nie oswoiły się z temperaturą 9-11C i potrzebują dodatkowego „dogrzania” oraz póki co nie wystawiania ich na próbę i ewentualne kontuzje.

No właśnie, wśród biegaczy zauważamy dużą różnorodność jeżeli chodzi o ubiór biegowy. Zapewne każdy z nas ma nieco inne poczucie komfortu cieplnego i dlatego w tej kwestii decyzję musimy podjąć indywidualnie.